Dziko-świnia w walce ze szkodnikami drzew: artykuł nr 2331
2006-04-24 18:10:26 Leśnictwo
Leśniczy z Rzeplina ma sposób na szkodniki niszczące korzenie drzew. Wyrusza w las z dziko-świnią na smyczy. Jak zapewnia, w godzinę zwierzę potrafi pożreć setki pędraków. Alojzy Tomczak przez lata główkował, jak poradzić sobie ze szkodnikami. Wymyślił, że kupi od zaprzyjaźnionego rolnika dziko-świnie - skrzyżowanie dzika z ciemną świnką wietnamską. Zwierzęta mu się rozmnażały i wreszcie pojawił się Mały - spokojny, ułożony samiec, którego leśniczy przyuczył do walki z pędrakami, chrabąszczami i turkuciami podjadkami.
drzewom. Dziko-świnie są ekologiczne i praktyczne. Z wielkim apetytem zjadają
szkodniki, będące dla nich źródłem białka, a przy okazji oczyszczają ziemię" -
wyznaje leśniczy dziennikowi "Metro".
Tresowanie trochę mniejszego od prawdziwego dzika zwierzęcia jest jego zdaniem
podobne do szkolenia psa. Im wcześniej się zacznie, tym lepiej. Idealny do
tresury dziko-świniak ma półtora miesiąca i waży mniej niż 50 kg (większy i
starszy może być niebezpieczny). "Już Indianie wykorzystywali dziki do orania i
użyźniania gleby. Dopiero niedawno się o tym dowiedziałem" - dodaje Alojzy
Tomczak.
Dziko-świnia wyrusza na łowy wcześnie rano, bez śniadania. W parę sekund potrafi
wywęszyć szkodnika w miejscu, gdzie rośnie sadzonka drzewa. Zaczyna ryć. Pędraki
i chrabąszcze tak jej smakują, że nie można jej już oderwać od ziemi. Nie
spocznie, dopóki nie zje wszystkich - czasem na metrze kwadratowym lasu jest
nawet 60 sztuk! Syta robi sobie dołek, kładzie się w nim do góry brzuchem i
odpoczywa. Gdy znów zbierze siły, sygnalizuje chrząkaniem, żeby opiekun poszedł
z nią w inne miejsce.
"Wiosnę mamy w tym roku późno, więc wychodziłem ze zwierzakiem dopiero kilka
razy. Ale w tym tygodniu ostro zabieramy się do pracy. Będziemy chodzić nawet
codziennie. Dzięki temu drzewa będą o wiele mocniejsze" - opowiada leśniczy.
Tomczak zaczął teraz tresować Małego Juniora, syna Małego. Jest bardziej
porywczy od ojca, ale właściciel twierdzi, że jego ułożenie jest tylko kwestią
czasu. Być może kwestią czasu jest też tresowanie dzików w innych
nadleśnictwach. Koledzy Tomczaka chwalą pomysł. - Służę radą i pomocą - zachwala
leśniczy.
Dzięki uprzejmości: PAP Nauka w Polsce