Zielononóżka kuropatwiana: artykuł nr 2346
2006-04-27 01:26:22 Zoologia
Zielononóżka kuropatwiana, kurka o zielonych nogach i kuropatwianym ubarwieniu piór, niegdyś bardzo popularna w Galicji, znów powraca do łask. Jest odporna na choroby, samodzielnie wędruje po otwartych pastwiskach, dostarcza wyjątkowo smacznych jaj o niskiej zawartości cholesterolu i stanowi barwny element polskiego krajobrazu. Ta rasa kur najlepiej ze wszystkich innych potrafi korzystać z pastwiska. W dzień oddala się nawet o kilometr od kurnika, do którego bezbłędnie powraca na noc.
W eko–gospodarstwach, w których stwarza się najdogodniejsze warunki do chowu
zielononóżki, eliminuje się wszelkie wynaturzenia - kury te żywią się naturalną,
niechemizowaną mieszanką paszową, korzystają z wybiegów i pastwisk, śpią na
grzędach i do woli spotykają się z kogutami.
W Austrii jaja od tak hodowanych kur reklamuje się jako "jaja od kur
szczęśliwych - bo mają koguta!”.
"Zielononóżka doskonale sobie radzi w nie dostosowywanych specjalnie dla niej
warunkach środowiskowych" - przekonuje Dorota Chmielowska z Dolnośląskiej
Fundacji Ekorozwoju.
"Potrafi wykorzystać naturalne pastwiska, odznacza się dużą wytrzymałością na
niskie temperatury, odpornością na choroby, a także rozwiniętą umiejętnością
poszukiwania pokarmu. Dzięki temu jest dobrą rasą dla małych i średnich
gospodarstw rolnych, zwłaszcza na obszarach, na których są dobre warunki do
otrzymywania wysokiej jakości produktów.
Jaja zielononóżki charakteryzują się obniżonym poziomem cholesterolu w żółtku,
co jest cechą unikatową, uwarunkowaną genetycznie. Mają też przyjemny zapach i
jaj smak.
Początkowo zielononóżka kuropatwiana hodowana była w Galicji. W czasie zaborów w
wielu polskich gospodarstwach w trzymano te kurki ze względu na
charakterystyczne ("galicyjskie") ubarwienie - posiadanie ich miało
uzewnętrzniać patriotyzm gospodarza.
W latach 60. ubiegłego stulecia udział zielononóżki w pogłowiu kur rasowych
gwałtownie spadł, głównie ze względu na nieudane próby hodowania jej w
bezwybiegowych, wielkostadnych, pozbawionych naturalnej zieleni warunkach.
"Zielononóżka nie da się zamknąć, nie chce być w tłoku. Zmuszona do życia w
wielkiej hali, szaleje. Dochodzi wówczas do aktów pterofagii (piórożerstwa) i
kanibalizmu" - tłumaczy Chmielowska.
Dziś próbuje się odtwarzać zapomniane, rodzime rasy zwierząt. Odbywa się to za
sprawą przyrodników i genetyków z Instytutu Zootechniki Krajowego Ośrodka ds.
Zasobów Genetycznych - w ramach realizacji Krajowego Programu
Rolnośrodowiskowego.
Stado rodzicielskie zielononóżki, stworzone w oparciu o jedyne stado zachowawcze
Instytutu Zootechniki w podkrakowskich Balicach, oceniane jest przez Krajowe
Centrum Hodowli Zwierząt oraz upoważnione do prowadzenia wylęgu piskląt. Celem
tego programu jest ochrona populacji przez upowszechnienie użytkowania
zielononóżki w tradycyjnych gospodarstwach wiejskich, a także marketing
produktów żywnościowych uzyskiwanych z jej hodowli.
Zainteresowanie naturalnie produkowaną, zdrową żywnością, wymagającą powrotu do
tradycyjnych metod uprawy roślin i hodowli zwierząt, obserwuje się na całym
świecie. Historia zatacza koło pokazując, że tylko rodzime, tj. wytworzone w
danym regionie gatunki zwierząt, są doskonale dostosowane do wypasu na
pastwiskach, a także nie wymagają stosowania hormonów lub antybiotyków.
Chmielowska przekonuje, że stare odmiany gatunkowe są zdecydowanie bardziej
wytrzymałe i odporne na zagrożenia wynikające z nadmiernego obciążenia
środowiska naturalnego.
Fundacja realizuje krajowy program, zakładając w dolinie Baryczy hodowle
zielononóżek, znajdujących się na opracowanej przez FAO (Food and Agriculture
Organization of the United Nations - Organizacji Narodów Zjednoczonych do Spraw
Wyżywienia i Rolnictwa) „Czerwonej Liście” zwierząt zagrożonych wyginięciem.
Według danych FAO, około 30 proc. ras zwierząt gospodarskich jest zagrożonych
wyginięciem w związku z intensyfikacją produkcji zwierzęcej.
Konwencja o różnorodności biologicznej, ratyfikowana przez 168 państw, w tym
Polskę, nakazuje m.in. objęcie ochroną ras i linii zwierząt gospodarskich,
których przetrwanie da możliwość dostosowywania się do szerokiego wachlarza
istniejących na Ziemi warunków środowiskowych. Uchronienie ich przed wyginięciem
stworzyłoby swoistą genetyczną rezerwę, zabezpieczającą przyszłe potrzeby
człowieka w zmieniających się warunkach ekonomicznych i wymaganiach
żywieniowych.
Działania mające na celu przywracanie starych ras zwierząt prowadzone są na
terenie całej Polski przez wiele instytucji współpracujących ze sobą oraz
wdrażających zrealizowane przez siebie z powodzeniem programy w innych regionach
kraju. Pracownicy Dolnośląskiej Fundacji Ekorozwoju dokonują obecnie
identyfikacji ponad 80 odmian jabłoni występujących w okolicach Wrocławia.
"Wielu spośród badanych gatunków nie jesteśmy nawet w stanie nazwać. Dotyczy to
na przykład wiekowych drzew rosnących w pobliżu starych, poniemieckich domów" -
opowiada Chmielowska.
Interesującym przykładem działań na rzecz odtwarzania ras jest współpraca
Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Przyrody "pro Natura" z Wrocławia z Zakładem
Karnym Wołów. Odbywający karę więźniowie prowadzą hodowlę innego zagrożonego
wyginięciem gatunku – owcy wrzosówki.
PAP – Nauka w Polsce, Marta Stankiewicz
Dzięki uprzejmości: PAP Nauka w Polsce
Wybrane wiadomości z zoologii
- Łódzki Patrol Interwencyjny Stowarzyszenia Opieki nad Zwierzętami
- Zajączek błotny - Nesolagus netscheri
- Bocian non stop pod obserwacją
- Druga edycja konkursu: Płazy świata
- Nie żyje Steve Irwin, słynny łowca krokodyli
- Spotkanie z Dyrektorem Generalnym ds. Rybactwa i Spraw Morskich
- Więcej nietoperzy w beskidzkich jaskiniach