Greenpeace chce znakowania mięsa zwierząt karmionych GMO: artykuł nr 3071
2006-08-04 21:08:40 Biotechnologia
Znakowania mięsa, jajek i mleka zwierząt karmionych paszą zawierającą genetycznie zmodyfikowane organizmy GMO domaga się międzynarodowa organizacja ekologiczna Greenpeace. Greenpeace Polska - jak poinformowali w piątek przedstawiciele organizacji na konferencji prasowej w Warszawie - zbiera podpisy pod petycją do Komisji Europejskiej, aby wprowadzić nakaz znakowania takich produktów. Podobną akcję prowadzi Greenpeace w innych krajach UE.
Ekolodzy rozprowadzają też ulotki-poradniki "Czy wiesz, co jesz?"
informujące, które produkty i w jakich sklepach są wolne od GMO. Poradnik
powstał na podstawie informacji o 33 największych w Polsce sieciach sprzedaży
detalicznej oraz 56 głównych producentach żywności.
Greenpeace Polska argumentuje, że Polacy, jak wskazuje m.in. sondaż PBS z
września 2005 roku, nie chcą kupować żywności GMO - takiej odpowiedzi udzieliło
76 proc. badanych.
W Polsce nie wolno uprawiać genetycznie zmodyfikowanych roślin. Prawo UE każe
znakować wszystkie produkty spożywcze wyprodukowane z organizmów zmodyfikowanych
genetycznie, nie trzeba jednak znakować produktów ze zwierząt, które były
karmione GMO.
Jak mówi koordynatorka projektu "Zakupy bez GMO", Joanna Miś, badania nad
wpływem żywności genetycznie zmodyfikowanej na organizm człowieka, który tę
żywność je, były prowadzone i nie wykazały ich szkodliwości.
"Jednak były to krótkotrwałe badania, prowadzone przez koncerny produkujące
rośliny zmodyfikowane, można więc powątpiewać w ich rzetelność" - dodaje Miś.
Według niej, jedzenie roślin zmodyfikowanych, np. odpornych na insekty, może
prowadzić np. do rozwoju alergii. Może się tak stać, ponieważ rośliny odporne na
insekty wytwarzają szkodliwe dla owadów substancje, czyli de facto pestycydy.
Innym problemem, na który zwraca uwagę Greenpeace, jest wpływ upraw GMO na
środowisko, a tym samym na globalne bezpieczeństwo ludzi.
Jak wyjaśnia Maciej Muskat z Greenpeace, GMO - jako rośliny wyjątkowo odporne -
sprzyjają tworzeniu się tzw. monokultur, czyli wielkoobszarowych upraw jednego
rodzaju, np. soi lub kukurydzy. Podkreśla, że taka sytuacja ma obecnie miejsce
np. w Argentynie, gdzie dominującą uprawą jest soja genetycznie zmodyfikowana,
którą eksportuje się m.in. do Europy, w tym Polski.
Według Muskata, taka monokultura grozi katastrofą ekonomiczną w przypadku plagi
np. szkodników lub chorób atakujących tę konkretną odmianę. Ryzyko niedoboru
żywności dotknie wtedy nie tylko Argentynę, ale także kraje importujące soję.
Składniki pochodzące z soi znajdują się w 60-70 proc. przetworzonej żywności.
"Bezpieczeństwo żywnościowe nie jest uzależnione od wielkich połaci terenu
obsianych tą samą rośliną. Jest zależne od rolnictwa opartego na małych i
średnich gospodarstwach, produkujących różnorodną żywność" - uważa Muskat.
Jak podkreślają ekolodzy, właśnie różnorodność chroni produkcję żywności przed
katastrofą, bo plaga owadów lub chorób atakuje zwykle tylko jedną odmianę. W
wypadku wystąpienia plagi w różnorodnym rolnictwie, większość upraw ocaleje.
PAP - Nauka w Polsce, Ueszula Jabłońska
Dzięki uprzejmości: PAP Nauka w Polsce