Centrum Nauki Kopernik


Centrum Nauki Kopernik: artykuł nr 5307

2008-01-04 03:42:57 Ciekawostki

Wzbudzenie ciekawości poprzez interaktywny przekaz dostosowany do odbiorcy - to nasza podstawowa recepta na udaną popularyzację nauki - mówi Robert Firmhoffer, dyrektor Centrum Nauki Kopernik (Centrum). Do 2009 roku w Warszawie powstanie unikalny budynek, który pomieści m.in. wystawy, laboratoria i pracownie, a jego charakterystycznym elementem będzie planetarium, usytuowane w bryle przypominającej głaz narzutowy. To przyszłość. Jednak "Kopernik" to nie tylko plany i przygotowania. Przez niewiele ponad rok swojego istnienia, mimo braku stałej siedziby, Centrum wyrobiło sobie markę rzetelnej instytucji popularyzującej naukę.

PO PIERWSZE - INSPIRACJA, NAUKA - PRZY OKAZJI

"Jest wiele poziomów popularyzacji nauki, my poruszamy się tylko na niektórych. Naszym podstawowym celem jest zainspirować i zaciekawić" - tłumaczy Robert Firmhofer. Podkreśla, że nawet najlepszy przekaz nie dotrze do odbiorców - dzieci, młodzieży, dorosłych, seniorów - w których nie ma naturalnej ciekawości. "Przy okazji staramy się przekazać wiedzę i zbudować pozytywny wizerunek naukowca" - dodaje.

Zdaniem Firmhofera, te cele pozwala osiągnąć interaktywna ekspozycja - w rzeczywistym, a nie komputerowym znaczeniu tego słowa. "Jeżeli muszę wykonać jakąś czynność i jestem zaskoczony jej efektem, taka zabawa mnie wciąga, angażuje, zaciekawia i sprawia, że rozumiem i zapamiętuję" - mówi dyrektor Centrum. Zgodnie z tą receptą zaprojektowana została wystawa objazdowa "Eksperymentuj!", która odwiedziła już 36 polskich miast i miejscowości, a także Barcelonę i Brno.

Zmianie pokutującego w Polsce wizerunku naukowca - nudziarza mają z kolei służyć organizowane przez CNK pokazy.

"Najłatwiej przekonać ludzi, że nauka jest ciekawa, umożliwiając im kontakt z ciekawym przedstawicielem środowiska naukowego. W ten sposób świetnie dociera się do dzieci. Budują one sobie wstępny pozytywny wizerunek nauki, który później bywa popsuty przez szkołę" - uważa Firmhofer. Zaznacza, że tylko dobrze przygotowana demonstracja, prowadzona odpowiednim językiem, może spełnić to zadanie.

Dyrektor CNK przytacza wyniki badania "Rose Study" - projektu zapoczątkowanego przez Uniwersytet w Oslo i prowadzonego w wielu krajach o różnym stopniu rozwoju, także w Polsce. Zbadano stosunek do nauk ścisłych wśród piętnastolatków. Okazuje się, że im wyższy poziom nauczania w danym kraju, tym gorszy jest tam stosunek do nauki. "Oznacza to, że choć dużo udaje nam się nauczyć w szkole, to jednak zniechęcamy studentów do podjęcia pracy w tych kierunkach. Wymuszamy wiedzę, ale nie przekonujemy do nauki" - wnioskuje Firmhofer.

W jego opinii, zrozumienie tej prawidłowości ma fundamentalne znaczenie dla wszystkich rozwiniętych społeczeństw. "Jeżeli stosunek do nauki i technologii jest negatywny, to brakuje inżynierów, brakuje ludzi pracujących w przemyśle chemicznym, brakuje wysoko wykwalifikowanych ekspertów" - konstatuje.

INSPIROWAĆ OD NAJMŁODSZYCH LAT

W 2007 roku Centrum uczestniczyło w XI Festiwalu Nauki. W 9 namiotach ustawionych na miejscu przyszłej siedziby "Kopernika" można było poznać przedsmak atrakcji, jakie czekają zwiedzających. W siedmiu namiotach znajdowały się eksponaty wprowadzające w tematykę poszczególnych galerii przyszłej wystawy stałej; w pozostałych - planetarium oraz informacja. Przyjechała tam również wystawa "Eksperymentuj!", odbywały się wykłady i pokazy. W ramach Nocy Badaczy animatorzy urządzili wycieczkę do lasu i polowanie na ćmy. Był teatr odbitego światła i inscenizacja "Ciśnienie na dworze królewskim" zaprezentowana na zamku w Warszawie.

Ważnym elementem działalności CNK jest wystawa "Eksperymentuj!". Jak podkreśla Firmhofer, nie została ona stworzona po to, żeby ją prezentować tylko w dużych miastach. Dlatego organizatorzy odpowiadają na zaproszenia nawet bardzo małych ośrodków. W ciągu niespełna półtora roku obejrzało ją ponad 170 tys. osób w całej Polsce. "To nie my decydujemy o tym, dokąd pojedziemy. Czekamy na zaproszenia szkół. Ta wspólna działalność wymaga aktywności nauczycieli, dyrekcji i uczniów. Szkoła nie tylko musi nas zaprosić, ale uczestniczy w organizowaniu wystawy, zapewnia nocleg animatorom, rozwiesza plakaty, powiadamia lokalne media. Obecność wystawy w szkole powinno coś w niej zmienić na lepsze, zostać zapamiętana jako ważne i pozytywne wydarzenie" - mówi dyrektor.

Owocem jednej z takich wizyt jest... relacja w formie teledysku hiphopowego, dostępnego na stronie internetowej CNKhttp://www.kopernik.org.pl/. Przygotowali ją uczniowie, z własnej inicjatywy i według własnego pomysłu. "Jeżeli lekcje są tematem takich klipów to zazwyczaj mają one wymowę negatywną. Tutaj widać, że nasza wystawa inspiruje pozytywnie" - stwierdza Firmhofer.

CNK "Kopernik" prowadzi też kilka stałych projektów. Są to m.in. warsztaty familijne, które pozwalają rodzinom wspólnie bawić się nauką. Zajęcia kierowane są do dzieci w wieku od 5 do 8 lat oraz ich rodziców lub dziadków. Animatorzy proponują im wspólne przeprowadzanie doświadczeń, wyjaśniających codzienne zjawiska.

"Rozbudzamy - zwłaszcza w najmłodszych uczestnikach - ciekawość świata i chęć do samodzielnego poszukiwania odpowiedzi na pojawiające się pytania. Podpowiadamy dorosłym, jak stać się dla swoich pociech przewodnikami po świecie wiedzy i przedstawiamy im przepisy na doświadczenia do przeprowadzenia w domu. Dzięki temu nasz projekt stanowi połączenie popularyzacji nauki z rodzinnym spędzaniem weekendów i przyczynia się również do pielęgnowania rodzinnych więzi" - tłumaczy Firmhofer.

W warsztatach do listopada 2007 uczestniczyło ponad 700 uczestników (dorosłych i dzieci).

Do znaczących osiągnięć Centrum jego dyrektor zalicza również Dni Pokazów. Jak wyjaśnia, chodzi o to, aby poprzez demonstrację zafrapować widzów i słuchaczy, pokazać nie tylko zjawiska, ale i warsztat pracy naukowca - aby zbudować jego pozytywny wizerunek. Według Firmhofera, może to sprawić, że młodzi ludzie chętniej wybierać będą naukę, a w szczególności kierunki ścisłe.

UCZĄ SAMI I UCZĄ INNYCH, JAK UCZYĆ

"Kopernik" prowadzi także warsztaty dla nauczycieli i dla osób, które zawodowo lub amatorsko zajmują się demonstracjami naukowymi. Konferencje "Pokazać - przekazać naukę" Firmhofer nazywa "działalnością u podstaw". Służy one wymianie doświadczeń i recept na udane pokazy i prezentacje popularyzatorskie.

Szkolenia odbywają się i wewnątrz CNK. Bo Centrum to kilkadziesiąt osób - stałych pracowników, animatorów i wolontariuszy. Na stałe w "Koperniku" zatrudnione są 33 osoby. W głównej mierze są to twórcy ekspozycji, która ma ruszyć za dwa lata. Dodatkowo w Centrum pracuje zespół około 20 animatorów. Wszyscy animatorzy przeszli przez kilkumiesięczny wolontariat.

"Nasi animatorzy to studenci i doktoranci, a nawet doktorzy różnych kierunków - najczęściej biolodzy, fizycy, ale i humaniści. Mają w sobie pasję, wcześniej przeszli przez koła naukowe, pikniki, festiwale, zajmowali się też działalnością społeczną i charytatywną - na przykład w harcerstwie, organizacjach pozarządowych, kościołach. Te osoby mają cechy niezbędne do tego, żeby być dobrymi popularyzatorami" - przekonuje Firmhofer.

Animatorzy towarzyszą wystawie objazdowej, przygotowują pokazy albo prowadzą własne projekty. Na początku jednak korzystają z pakietu opisanych doświadczeń i pokazów, które odbyły się wcześniej. "Entuzjazm i dobra wola nie wystarczy, aby skutecznie popularyzować wiedzę. Bywa, że naukowcy mówią do 12-latków posługując się pojęciami, którymi ci nauczą się za trzy lata" - zauważa Firmhofer. Dlatego ludzie związani z Centrum uczą się kontaktów z publicznością i technik prezentacji.

BY KAŻDY MIAŁ WŁASNE ZDANIE

Dyrektor podkreśla, że popularyzacja to nie tylko efektowne pokazy i doświadczenia. Animatorzy nie boją się trudnych tematów, szukają sposobów na przewartościowanie, przełamanie negatywnych stereotypów dotyczących osiągnięć nauki, np. poprzez poddanie ich debacie.

Przykładem takiej działalności jest udział "Kopernika" w unijnym programie DECIDE. Jest to projekt planszowych gier strategicznych, rozgrywanych w grupach około dziesięcioosobowych. Uczestnicy gry dyskutują społecznie wrażliwe kwestie związane z nauką, np. żywność modyfikowaną genetycznie. Nie ma tu dobrych i złych rozwiązań.

"Naukowiec działający w próżni społecznej w pewnym momencie może spotkać się z kompletnym niezrozumieniem. Ta gra pokazuje, że istnieje ogromny obszar, w którym nauka jest poddana decyzjom społecznym. Uczy nas, że należy świadomie zająć stanowisko w danej sprawie, bo jeśli tego nie zrobimy, to ktoś inny podejmie za nas ważne decyzje" - tłumaczy Firmhofer.

PAP - Nauka w Polsce, Agnieszka Uczyńska

Dzięki uprzejmości: PAP Nauka w Polsce

Następna strona

Poprzednia strona

Wybrane wiadomości z ciekawostek