Szansa dla roślin strączkowych: artykuł nr 6310
2009-07-06 17:10:10 Botanika
Rośliny strączkowe, takie jak groch, bobik czy łubiny w polskim klimacie, można siać tylko wiosną. Jednak z powodu coraz częstszych suszy majowych i wysokiej temperatury mają one za mało wody, by rozwijać się w komfortowych warunkach. Dzięki metodzie opracowanej przez naukowców z Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy będzie je można posiać już jesienią i otrzymać dużo większe zbiory. Jak wyjaśnił jeden z twórców metody, prof. Janusz Prusiński z Katedry Szczegółowej Uprawy Roślin, odmiany ozime wydają znacznie lepszy plon. W latach "normalnych" (z normalnym poziomem opadów - PAP) jest on większy od roślin jarych o około 30 proc., a w suchych - nawet o 50 proc. Ekspert jako przykład podał dane z 2008 roku, w którym polscy rolnicy mieli ogromny problem z suszą - formy ozime dały wówczas cztery i pół tony zboża, a jare - owsa i jęczmienia - około dwóch ton na hektar.
"Różnica w poziomie osiąganych plonów wynika z tego, że sadzone
jesienią rośliny ozime, zaczynają rosnąć wczesną wiosną i mogą jeszcze
czerpać wodę, która wnikała do gruntu przez całą zimę" - wyjaśnił
naukowiec.
Formy jare rolnicy mogą siać dopiero, gdy są w stanie wjechać na pole.
Każdy dzień opóźnienia powoduje, że pozostała po zimie woda wsiąka
głębiej w ziemię. Tymczasem, by skorzystały z niej rośliny jare, musi
być ona jeszcze w zasięgu ich systemu korzeniowego.
"Jeśli nie posiejemy nasion odpowiednio szybko, to wody będzie coraz
mniej. Rośliny jare wschodzą w drugiej połowie kwietnia, a przecież
susza majowa w wielu regionach kraju jest już standardem" - podkreślił
prof. Prusiński.
"Stąd pomysł by rośliny strączkowe - które można było do tej pory siać
jedynie wiosną - wysiewać tak, jak ozime" - dodał.
Jak jednak spowodować, by przystosowane do wzrostu wiosennego nasiona
strączkowych roślin jarych przetrwały zimę?
Jak wyjaśnia prof. Prusiński, naukowcy chcieli umożliwić szybszy rozwój
roślin strączkowych, przez proces tzw. jarowizacji. Polega on na tym,
że niska temperatura powoduje zachodzenie procesów biochemicznych,
które gwarantują rozwój roślin.
"Jeśli rolnicy sieją zboże w połowie kwietnia, to nie ma już
odpowiednio niskiej temperatury, a proces jarowizacji nie przebiega już
tak, jak powinien. Gdyby jarowizacja rozpoczęła się w lutym czy w
marcu, kiedy nasiona zaczynają pęcznieć i puszczać system korzeniowy,
to z chwilą zaistnienia odpowiedniej temperatury rośliny mogłyby zacząć
rosnąć" - mówi naukowiec.
Najważniejsze jest jednak - zaznacza ekspert - by nasiona roślin jarych
posiane jesienią nie pęczniały od wody w listopadzie czy w grudniu.
Tłumaczy, że jeśli tak się stanie, to każda temperatura poniżej zera
spowoduje ich śmierć. W przestrzeniach międzykomórkowych nasion tworzą
się bowiem kryształki lodu.
"Jedną z substancji zabezpieczających przed wchłonięciem wody jest
parafina. Nie można dopuścić do sytuacji, by była ona stale na
nasionach, bo za dwa czy trzy miesiące one muszą mieć dostęp wody.
Wymyśliliśmy więc kryształki żywic mocznikowych i kwaśnego węglanu
sodu, którymi najpierw pokrywane są nasiona - od kilku do kilkunastu
kryształków na sztukę. A potem za pomocą specjalnej aparatury, napyla
się parafinę i szlifuje" - opisuje prof. Prusiński.
Takie zabiegi mają umożliwić nasionom pobieranie wody po kilku
miesiącach leżenia w ziemi. Jest to warunek konieczny do kiełkowania
nasion. Mają one pęcznieć i kiełkować na przełomie lutego i marca, gdy
temperatura wzrośnie do 2-4 st.Celsjusza.
"Ten pomysł bardzo się wszystkim spodobał. Dostaliśmy już dwa złote
medale, podczas targów w Brukseli i w Paryżu i obawiam się, że znowu
jakiś dostaniemy" - żartuje Prusiński.
Przyznaje, że idea jest szczytna, ale zespół musi jeszcze wszystko
sprawdzić. Naukowcy zamierzają opracować urządzenia, prowadzić kolejne
badania laboratoryjne, a przede wszystkim badania polowe - czyli
komercyjnie przygotować cały patent. Pieniądze na ten cel chcą uzyskać
z programu "Patent Plus" Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Oprócz prof. Prusińskiego, pomysł opracowywali: prof. Grażyna
Harasimowicz-Hermann z Katedry Szczegółowej Uprawy Roślin i prof.
Janusz Hermann z Katedry Chemii Środowiska Uniwersytetu
Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy.
PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krawczyńska
Dzięki uprzejmości: PAP Nauka w Polsce