Grypę A/H1N1 można spokojnie przechorować w domu: artykuł nr 6500
2009-11-18 01:32:46 Medycyna
Epidemiolog dr Lucjan Kępa uważa, że osoby z w pełni wydolnym układem odpornościowym mogą przejść infekcję spowodowaną wirusem typu A/H1N1 leżąc w domu i biorąc dostępne bez recepty leki. Każda infekcja, nie tylko grypowa, przebiega ciężej i jest groźniejsza dla osób z upośledzonym układem odporności czy z chorobą przewlekłą - przypomniał w rozmowie z PAP. "Wirusem grypy zarażamy się w okresie ok. tygodnia od momentu kontaktu z osobą chorą. W tym czasie, jeżeli zostaniemy zakażeni, to rozwija się u nas infekcja. Pierwsze objawy choroby (gorączka powyżej 38 stopni, bóle mięśni, dreszcze, bóle stawowe) zwykle pojawiają się w ciągu 48 godzin" - wyjaśnił szef bytomskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
Jeśli idąc ulicą, zdarzy nam się, że np. ktoś na nas kichnie, nie od
razu oznacza to złapanie infekcji. "Jeśli osoba kichająca nie ma grypy,
to nas oczywiście nie zarazi. Ważna jest odporność osoby, na którą
kichano: jeśli jest ona zaszczepiona, to grypy raczej nie złapie. Jeśli
jej układ odpornościowy jest w pełni wydolny, to też jest szansa, że
choroba się nie rozwinie" - tłumaczył Kępa.
Jego zdaniem, trudno dokładnie powiedzieć, kiedy - będąc chorym -
przenosimy zarazki na inne osoby. "Na pewno przez kilka dni, gdy sami
kichamy i kaszlemy, nie zachowujemy przy tym higieny i roznosimy wirusy
w otoczeniu. Nie zarażamy, jeśli dopiero zaczynamy się czuć źle, mamy
pierwsze objawy, np. odczuwamy lekkie pobolewanie mięśni. Nie zarażamy
również, jeśli mamy tylko objaw w postaci gorączki - chyba że nastąpi
kontakt z wydzieliną z jamy gardłowo-nosowej, to owszem, możemy kogoś
zarazić" - wyjaśnił.
Jak dodał, wirus przez jakiś czas po przejściu podstawowych objawów
egzystuje jeszcze w organizmie, dlatego trudno powiedzieć, kiedy kończy
się czas zarażania. "Kaszel może się utrzymywać nawet przez kilka
tygodni. Nie jest dokładnie określony moment, kiedy przestajemy
zarażać" - zaznaczył.
Zdaniem dr Kępy, testy paskowe, którymi lekarze pierwszego kontaktu
wstępnie ustalają typ wirusa (A lub B), nie są w pełni skuteczne.
"Żadne testy nie są skuteczne w stu procentach, tutaj też możliwe są
fałszywe wyniki, tego nigdy się nie wykluczy" - podkreślił.
Jak dodał, jeśli test paskowy wykaże wirus typu A, to jest to podstawa
do wykonania dalszej diagnostyki wykazującej obecność wirusa typu
A/H1N1. Jednak dalsza diagnostyka wskazana jest przede wszystkim u osób
z dodatkowymi przewlekłymi chorobami. Jeśli wynik testu wykaże typ B
wirusa grypy - oznacza to "normalny" wirus, niezwiązany z wirusem typu
A/H1N1. "To normalna infekcja wirusowa" - wyjaśnił. "Niestety
obserwujemy ostatnio, że wielu lekarzy, właściwie nie badając pacjentów
od razu kieruje ich do szpitala zakaźnego, co jest złym pomysłem. W
zasadzie do szpitala zakaźnego powinno się skierować pacjentów w stanie
ciężkim, wymagających hospitalizacji. Normalnie pacjent z wydolnym
układem odpornościowym, może śmiało tę grypę przeleżeć w domu, stosując
ogólnodostępne leki bez recepty, tzw. przeciwgrypowe" - podkreślił dr
Kępa.
Według niego, aż 4-krotny wzrost zachorowalności na grypę w porównaniu
z analogicznym okresem w ubiegłym roku może być spowodowany nie tylko
obecnością wirusa typu A/H1N1, ale również tym, że więcej osób zgłasza
się do lekarza. "Wiele osób idzie do lekarza, mając takie objawy, z
jakimi w zeszłym roku w ogóle nie pokazały się w przychodni" -
zaznaczył. To oznacza, że w raportach do Sanepidu liczby zachorowań są
większe.
Zdaniem epidemiologa aby chronić się przed zakażeniem, "nie zaszkodzi
brać ogólnodostępne witaminy, zdrowo się odżywiać, wykonywać wysiłek
fizyczny - w miarę możliwości jakieś ćwiczenia". Podkreślił, że jeśli
jesteśmy w otoczeniu kogoś, kto kicha, kaszle - starajmy się nie
zbliżać do tej osoby.
"Jeśli sami mamy jakąś infekcję, kaszląc czy kichając, zasłaniajmy usta
czy nos, by nie przenosić ewentualnej infekcji. I przede wszystkim
zachowujmy higienę, czyli myjmy często ręce" - podkreślił.
Na pytanie czy ma sens niewychodzenie z dziećmi do sklepów, miejsc
publicznych, niekorzystanie ze środków komunikacji, odpowiedział:
"Wszyscy musielibyśmy zamknąć się w domach, nie ma takiej możliwości.
Jeśli jesteśmy gdziekolwiek, gdzie jest ktoś, kto wygląda na chorego,
nie zbliżajmy się do niego. Ale nie jest dobrym rozwiązaniem, by nie
wychodzić nigdzie z domu" - powiedział. Dodał, że warto się zaszczepić
przeciwko grypie sezonowej.
Pytany o osoby, które zmarły, a u których stwierdzono wirus typu
A/H1N1, powiedział, że bezpośrednią przyczyną śmierci nie był sam
wirus. "Wirus napotkał w organizmie okoliczności sprzyjające do rozwoju
powikłań. W szpitalach leży kilka osób młodych z wirusem A/H1N1 w
ciężkim stanie, podobno wcześniej zdrowych - ale czy te osoby miały
kiedykolwiek robione badania układu odporności? Czy nie miały
jakichkolwiek chorób, które mogłyby się nie uwidocznić w tym momencie?
Patrząc na swoich pacjentów, widzę, że osoby, które mają normalny układ
odpornościowy, przechodzą to wszystko łagodnie" - powiedział.
Jak poinformowała we wtorek minister zdrowia Ewa Kopacz od 1 września
do 15 listopada na grypę sezonową oraz wywołaną wirusem A/H1N1
zachorowało w Polsce 107 tys. 250 osób; w ubiegłym roku w tym samym
okresie zachorowało 24 tys. 843 pacjentów. 10 osób z grypą typu A/H1N1
przebywa na oddziałach intensywnej opieki medycznej OIOM i są to osoby
w ciężkim stanie.
Minister zaznaczyła, że trzy osoby, które zmarły w wyniku powikłań
pogrypowych, a które miały nowy wirus, "były obciążone dodatkowymi
schorzeniami, które miały szczególny wpływ na ich odporność" (w sumie
zmarły cztery osoby - PAP).
Jak powiedziała, w poprzednich latach z powodu grypy sezonowej w Polsce
i Europie umierała średnio jedna osoba na tysiąc chorych. Kopacz
podkreśliła, że w 80 proc. przypadków grypy typu A/H1N1 przebiega ona
łagodnie.
Wybrane wiadomości z medycyny
- Polska najgorzej przygotowana na ewentualną pandemię ptasiej grypy
- Zmodyfikowane komary do walki z malarią
- Rosja: Ptasia grypa atakuje
- XVIII edycja akcji Żółty Tydzień
- Cryptococcus gattii atakuje
- Brakuje specjalistów do badania żywności w inspektoratach weterynarii
- Powiat gdański. Ptasia grypa pod kontrolą