Bezpłatne studia są fikcją: artykuł nr 6578
2010-01-12 00:50:38
W Polsce bezpłatne studia są fikcją, na uczelniach jest niska jakość kształcenia takich kierunków jak ekonomia czy prawo, brakuje badań naukowych dostrzeganych na międzynarodowym forum - to niektóre wnioski raportu "Szkolnictwo wyższe w Polsce - diagnoza", które przedstawiły firma doradcza Ernst & Young oraz Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową.
W raporcie, który przygotowano na zlecenie Ministerstwa Nauki i
Szkolnictwa Wyższego, zdiagnozowano najpoważniejsze problemy
szkolnictwa wyższego w Polsce. Raport jest częścią przygotowywanego
projektu strategii rozwoju szkolnictwa wyższego do 2020 r. Koszt
projektu to ok. 1,7 mln zł.
"W Polsce bezpłatne studia są fikcją" - powiedział jeden z autorów
raportu, prof. Stefan Jackowski z Uniwersytetu Warszawskiego. Według
niego, w Polsce za studia płaci prawie 60 proc. studentów, co stawia
Polskę pod względem udziału prywatnych nakładów na szkolnictwo wyższe
wśród krajów, w których studia są płatne.
Jackowski podkreślił, że udział studentów pobierających naukę w
uczelniach niepublicznych jest w Polsce wyższy niż w USA, co - jak
zauważył - burzy powszechny stereotyp, zgodnie z którym w Stanach
Zjednoczonych są "niemal wyłącznie prywatne uczelnie".
W jego opinii, "niepokojącym problem polskiego szkolnictwa" jest zbyt
wysoka liczba studentów (ok. 53 proc. ogółu) przypadająca na jednego
doktora habilitowanego na kierunkach masowych jak np. ekonomia, prawo,
zarządzanie oraz pedagogika. "Wysoka liczba studentów na tych
kierunkach wyklucza wysoką jakość kształcenia" - ocenił Jackowski.
Zaznaczył, że z tego powodu kierunki masowe często podlegają negatywnej
ocenie Państwowej Komisji Akredytacyjnej.
Za "cechę wyróżniającą polskie szkolnictwo wyższe" uznano także
dysproporcje pomiędzy poszczególnymi uczelniami. Z raportu wynika, że
25 uczelni publicznych, spośród 131 uczelni publicznych i 325 uczelni
niepublicznych, konsumuje ponad 80 proc. środków na badania naukowe i
prawie 70 proc. nakładów na szkolnictwo wyższe. Uczelnie te ponadto
kształcą 44 proc. wszystkich studentów, a w ich murach znajduje
zatrudnienie 50 proc. nauczycieli akademickich.
Według Jackowskiego, istotnym problemem pozostaje zjawisko
wieloetatowości kadry akademickiej. "66 proc. profesorów jest
zatrudnionych w wielu miejscach; wielozatrudnienie koncentruje się na
kierunkach pedagogicznych i społecznych, ekonomicznych oraz prawnych" -
poinformował profesor. Zaznaczył, że zna przypadek, gdy jeden profesor
wykłada etykę biznesu aż w 13 uczelniach.
Ponadto w raporcie podkreślono, że zatrudnienie kadry w wielu
uczelniach odbywa się kosztem działalności badawczej. Zdaniem autorów
diagnozy, w Polsce badania naukowe na poziomie dostrzeganym w
międzynarodowej społeczności naukowej są prowadzone w bardzo niewielu
uczelniach. Świadczy o tym m.in. niska pozycja najlepszych polskich
uczelni w międzynarodowych rankingach badawczych (w jednym z takich
rankingów tzw. rankingu szanghajskim Uniwersytet Warszawski i
Uniwersytet Jagielloński znajdują się w czwartej setce uczelni na
świecie).
"Nie ma jednej recepty dla wszystkich problemów. Trzeba je jak garnitur
na miarę przyciąć do różnych typów uczelni, różnych kierunków studiów
czy lokalizacji geograficznych" - mówił prof. Krzysztof Rybiński z
Ernst & Young. Zapowiedział, że propozycje rozwiązań problemów
polskich uczelni zostaną przedstawione na początku lutego. "Najpierw
diagnoza, potem terapia" - dodał Rybiński.
Dzięki uprzejmości: PAP - Nauka w Polsce