Beskidzkie lasy zagrożone są całkowitym wyginięciem


Beskidzkie lasy zagrożone są całkowitym wyginięciem: artykuł nr 4086

2007-01-18 20:51:21 Leśnictwo

Beskidzkie lasy zagrożone są całkowitym wyginięciem - alarmują leśnicy i naukowcy. Przyczyną jest masowy atak kornika drukarza na świerki porastające górskie zbocza. Kornik drukarz (Ips typographus) to owad z rzędu chrząszczy. Jego podstawowym pożywieniem jest świerk pospolity. Populacja korników najszybciej rozwija się w tzw. monokulturach, czyli drzewostanach tylko świerkowych, bez domieszki innych drzew. Na pozornie zdrowym świerku może żerować jednocześnie nawet kilkaset tysięcy korników.

O wysypie kornika drukarza decyduje bogata baza pokarmowa w postaci osłabionych świerków, a na to ma wpływ wieloletnia susza. Świerk bowiem, ze względu na płytki system korzeniowy, jest bardzo wrażliwy na brak wody w glebie. Kornikom sprzyjają rozwijające się infekcje grzybowe, powalające drzewa wichury oraz wiek świerków, ponieważ kornik preferuje rośliny stare, w wieku 80-100 lat.

Takie warunki panują właśnie w Beskidach. W tamtejszych lasach świerk stanowi zdecydowaną większość. Porasta aż 95 proc. Beskidu Śląskiego i Żywieckiego. Najwięcej świerków jest w nadleśnictwach Ujsoły i Wisła.

Najskuteczniejszą metodą walki ze szkodnikiem jest wycinka chorych drzew. Dlatego w 2002 roku wycięto 255 tysięcy metrów sześciennych beskidzkich lasów, a w 2005 roku - aż 613. Według leśników, jest to dramatyczna sytuacja. Szacuje się, że aby opanować kryzys, należy wyciąć prawie 20 procent lasów.

Beskidzkiemu kryzysowi winna jest między innymi susza, która panowała latem ubiegłego roku. Osłabione brakiem wody świerki stały się łatwą zdobyczą dla korników. Także częste w ostatnich latach wichury sprzyjają katastrofie. Powalone w ich wyniku drzewa są znakomitym siedliskiem szkodników, które wykorzystują leżące pnie do składania jaj.

"Najważniejsze jest, aby w miejscu wycinanych drzew od razu posadzić nowe" - mówi Zenon Rzońca, szef Karpackiego Banku Genów w Jaworzynce. Leśnicy uważają, że aby uratować beskidzkie lasy, należy sadzić ok. 10 mln młodych drzewek rocznie.

Jednak, jak zapowiada Józef Worek, nadleśniczy w gminie Ujsoły, w nowo sadzonych lasach świerków będzie niewiele. Leśnicy zamierzają bowiem odbudować las z czasów XVIII i XIX wieku, w którym przeważały buki, jodły, modrzewie, sosny, jawory, jesiony, wiązy i dzikie czereśnie, czyli gatunki znacznie odporniejsze na szkodniki.

Do XVI wieku Beskidy porośnięte były lasem bukowym i jodłowym. Kiedy jednak w XIX wieku Habsburgowie rozpoczęli zasiedlanie tego regionu, wycięto prawie wszystkie drzewa. Opustoszałe stoki obsadzano najszybciej rosnącym gatunkiem - świerkiem pospolitym, nie zważając na jego nieprzystosowanie do tutejszych warunków. "Nikt wówczas nie wiedział o genach, ani o tym, że świerk rosnący na wysokości 200 m n.p.m. różni się od tego, który porasta regiel górny" - tłumaczy Mirosław Nowak, naczelnik
wydziału ochrony lasu w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w
Katowicach.

Leśnicy podkreślają, że niezwykle ważne jest pochodzenie nasion, z których wyhoduje się potrzebne sadzonki. Nie mogą być sprowadzane z przypadkowych miejsc.

"Potomek drzewa rosnącego w dolinie nie będzie prawidłowo rósł na wysokości 1000 m, ponieważ jest do tego genetycznie nieprzygotowany. Dlatego zbieramy nasiona z różnych wysokości, co jest gwarancją, że wyhodowane z nich sadzonki dadzą początek zdrowym drzewom" - mówi Rzońca.

Naukowcy od lat szukają skutecznego sposobu pozbycia się drukarza. W Zakładzie Doświadczalnym Chemipan, działającym przy Instytucie Chemii Fizycznej PAN, opracowano specjalne pułapki feromonowe, które wabią i niszczą owady. W Beskidach zainstalowano już blisko 6 tysięcy takich pułapek, jednak, jak na razie, korników wciąż przybywa.

PAP - Nauka w Polsce, Katarzyna Pawłowska

Dzięki uprzejmości: PAP Nauka w Polsce

Następna strona

Poprzednia strona

Wybrane wiadomości z leśnictwa