Ulepszona metoda ochrony kasztanowców przed szrotówkiem: artykuł nr 4618
2007-05-28 13:18:05 Botanika
Ulepszona metoda ochrony kasztanowców przed szkodnikiem tych drzew, szrotówkiem, jest dla rośliny mniej inwazyjna niż dotychczasowa, i zabezpiecza je na co najmniej cztery lata - przekonują naukowcy i pracownicy Łazienek Królewskich. Europejskim kasztanowcom zagraża niewielki motyl, szrotówek kasztanowcowiaczek. Pierwszy raz motyla zaobserwowano w Europie w 1998 r., obecnie opanował większość kontynentu. Część jego cyklu życiowego odbywa się w liściach kasztanowca. Liście zaatakowanych kasztanowców skręcają się, schną i przedwcześnie opadają. Same drzewa łatwiej poddają się chorobom i uszkodzeniom.
Od kilku lat naukowcy starają się ratować kasztanowce, których w Polsce jest
ponad pół miliona. Pionierem polskich prac w tej dziedzinie jest prof. Gabriel
Łabanowski z Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Sierniewicach. Prowadził on
prace nad możliwościami zwalczania szrotówka tzw. metodą mikroiniekcji
preparatem żelowym.
Jak tłumaczy profesor, stężony preparat wtłacza się do kilku otworów
nawierconych w pniu. Średnica otworów ma grubość ołówka (8 mm), a głębokość
wynosi siedem cm. Pień nawierca się co 30 cm. Wprowadzony do otworów żel dociera
z wodą do korony i liści. Kiedy szrotówek spróbuje takich liści, dosłownie traci
apetyt.
Zanim żel zadziała, mija około 6-8 tygodni. Podaje się go od marca do połowy
kwietnia. W latach 2003-2006 zaszczepiono w ten sposób około 90 tys.
kasztanowców.
"W końcu kwietnia 2007 r. minister rolnictwa dopuścił do użytku nowy preparat,
którego podawanie jest dla drzewa mniej inwazyjne niż metoda tradycyjna" -
informuje prof. Łabanowski. Otwory, przez które się go wprowadza, są mniejsze,
płytsze i jest ich mniej. Wystarczy je wykonać co pół metra, a nie co 30 cm -
mówi.
"Dodatkowo transport preparatu do liści trwa dwa tygodnie, a nie dwa miesiące,
dlatego zabieg można wykonywać dopiero w połowie maja. Badania wykazały, że raz
podany preparat chroni drzewo przez co najmniej cztery lata" - opowiada prof.
Łabanowski.
Nowym preparatem zaszczepiono na razie kilkadziesiąt polskich drzew.
"Ostatnio media zarzucały, że zabiegi mikroiniekcji szkodzą drzewom" -
przypomina prof. Łabanowski. "Jednak prawidłowo wykonana iniekcja zdrowego
drzewa absolutnie mu nie zaszkodzi. O wiele bardziej inwazyjne niż nawiercanie
bywają niektóre zabiegi pielęgnacyjne, wykonywane przy drzewach" - zapewnia.
Przekonując o nieszkodliwości iniekcji Urszula Maciejewska-Stefańska z Łazienek
Królewskich w Warszawie przypomina, że w tym parku iniekcje stosowano już w 1985
r., np. w walce z jedną z chorób drzew (czekoladowa plamistość). "Drzewo żyje i
ma się dobrze" - przekonuje dziennikarzy. Jak jednocześnie zapewniła
Maciejewska, zaszczepienie drzew nie sprawia też, że unikają ich zwierzęta.
"Gniazdują na nich wiewiórki i ptaki" - mówi, ilustrując swoje słowa
fotografiami łazienkowskiej fauny.
Jednocześnie dyrektor Fundacji Nasza Ziemia, która zorganizowała program
"Pomóżmy kasztanowcom", Sławek Brzózek, przekonuje, że właściciele ogródków i
mieszkańcy osiedli też mogą chronić kasztanowce. Wiosną można np. zakładać lepy
nasączone feromonem, do których przyklejają się wędrujące po pniu poczwarki i
dorosłe owady. Jesienią warto dokładnie grabić liście i je kompostować,
zakopując na głębokość co najmniej 30-40 cm.
"Fundacja zwróciła się do ministra środowiska o wydanie rozporządzenia, które
zezwoli na palenie liści kasztanowca (obecnie jest zakaz takiej praktyki - PAP).
Na razie nie dostaliśmy jednak wiążącej odpowiedzi" - informuje Brzózek.
Można też pomóc, wpłacając pieniądze, które zostaną przeznaczone na szczepienie.
W 2007 r. udało się już w ten sposób zabezpieczyć ponad 200 drzew, np. z terenu
Uniwersytetu Warszawskiego, w Kałuszynie (pod Warszawą) i w Klimontowie k.
Sandomierza.
Dzięki uprzejmości: PAP Nauka w Polsce