Ekologiczna bomba pod Toruniem: artykuł nr 3510
2006-10-11 14:00:35 Ekologia
W rezerwacie Drwęcy, która dostarcza wody Toruniowi, tyka ekologiczna bomba, alarmują Nowości. Przynajmniej w dwóch miejscach Drwęcy, która na całej swojej długości jest rezerwatem, tony śmieci od lat zsypują się z brzegów do wody.
"Minęły już trzy lata odkąd próbujemy w tej sprawie uaktywnić urzędników,
odpowiedzialnych za ochronę przyrody w tym województwie, mówi Paulina Adamska z
Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. "Dysponujemy bogatą korespondencją z gminą
Lubicz, Starostwem Powiatowym, Urzędem Wojewódzkim... Skutek jest taki, jak
widać" - dodaje.
Jak pisze gazeta, w Lubiczu Dolnym, za wiaduktem kolejowym, szosa obsunęła się w
kierunku rzeki odsłaniając kable energetyczne zakopane pierwotnie głęboko w
ziemi. Poniżej cała skarpa zasypana jest śmieciami organicznymi i tonami gruzu.
Mieszkańcy okolicy potrafią zrzucać w tym miejscu odpadki nie krępując się wcale
obecnością młodych ekologów. Samochody ciężarowe, które niemal codziennie
przywożą tu śmieci, swym ciężarem powodują osuwanie się skarpy.
Jeszcze gorzej, zdaniem autora artykułu, jest w miejscowości Białkowo pod
Golubiem-Dobrzyniem. O smrodzie unoszącym się przy skarpie Drwęcy mówią
mieszkańcy, a wśród polskich i zagranicznych kajakarzy krążą o tym miejscu
legendy. Łatwo na nie trafić w Internecie. I w tym przypadku, zamiast uczciwie
bałagan posprzątać, zamaskowano go piaskiem. - Wysłałem tam pracowników
interwencyjnych już na początku kwietnia. Sądziłem, że wysypisko zniknęło,
twierdzi zdziwiony pytaniami dziennika Edward Dębiec, wójt gminy Golub-Dobrzyń.
Niestety, nie zniknęło. Pracownicy gminy tylko przysypali śmieci piaskiem. W
dodatku, kilkadziesiąt metrów dalej straszy kolejne ogromne wysypisko. W
Białkowie śmierdzi tak samo, jak przed gminnymi porządkami.
Dzięki uprzejmości: PAP Nauka w Polsce